
Wykluwając się z jaja codzienności nie myślałem, może właśnie dlatego tak wiele mnie zaskakuje. Nie myślałem co będzie, czy mnie dwór szarości, kolorem wprowadzi w zadumę? Jak już wyłoniłem się ze skorupy, spięty w sobie dałem odpust cząstkom mnie otulającym. Ochłonąłem. Wolności dałem się prowadzić, do krainy gdzie żyją wszystkie książki świata. Zakrztusiłem się, ale w moment popiłem. Usiadłem. Uwolniłem koszmary, a wzrok usidliłem. Literami zasypany, drewnem oddychałem i się nie ruszałem. Aby je pieścić, i lizać po płci. Odważyłem się. Teraz wszystko będzie inne...
5 komentarzy:
Dobra puenta.
Poprzedni wpis był lepszy.
Nice blog :)
Czekam na następny wpis.
Dobrze napisaneartykuły.
Prześlij komentarz